Drugą połowę marca śmiało można nazwać przedwiośniem. Byłam ciekawa zmian, jakie zastanę w parku na Bydgoskim Przedmieściu. Było cicho i spokojnie.Ptaki parkowe chyba są zajęte wiciem gniazd, a spacerowicze czekali na późniejszą godzinę. W parku dominował kolor brązowy.Martówka jeszcze skuta lodem, bez ptaków i całej otoczki czyli karmienia głodnego ptactwa przez dzieci. Widoczne nieliczne łaty śniegu, przez które prześwitywała trawa i inne zieloności,rozjaśniały parkowy plener. Stare, pochyłe wierzby zostały przycięte i nie panoszyła się ta piękna dzikość czupryn.Park był nagi i jeszcze spał zimowym snem. Jedynie w odległym uroczysku,podłoże i pnie drzew zostały oplecione bluszczem, ale taki stan rzeczy bardziej przypominał cmentarzysko niż wiosenne widoczki. Jak zwykle udałam się na błonia i znaną część Wisły.Tu miła niespodzianka, ponieważ przy brzegu rozlokowały się kaczki z Martówki, ale brzeg zastałam brudny i zanieczyszczony. Osiadające kry naniosły sporo śmiecia. Duże grupy drzew nabrały innego kolorytu: brązu,sangwiny,ugry i w koronach trochę nieokreślonej jasności. Wiatr był wszędobylski, ale ciepły. Czuło się uroczyste przygotowania do zmian. Mnie również udzieliła się ta powaga chwili, a więc za miesiąc do kwietniowych szaleństw w wiosennym parku.
Blog o zwyczajnych dniach
Blog o zwyczajnych i niezwyczajnych dniach - jak to w życiu bywa.
Witam wszystkich odwiedzających
sobota, 20 marca 2010
Marcowe opowieści
Drugą połowę marca śmiało można nazwać przedwiośniem. Byłam ciekawa zmian, jakie zastanę w parku na Bydgoskim Przedmieściu. Było cicho i spokojnie.Ptaki parkowe chyba są zajęte wiciem gniazd, a spacerowicze czekali na późniejszą godzinę. W parku dominował kolor brązowy.Martówka jeszcze skuta lodem, bez ptaków i całej otoczki czyli karmienia głodnego ptactwa przez dzieci. Widoczne nieliczne łaty śniegu, przez które prześwitywała trawa i inne zieloności,rozjaśniały parkowy plener. Stare, pochyłe wierzby zostały przycięte i nie panoszyła się ta piękna dzikość czupryn.Park był nagi i jeszcze spał zimowym snem. Jedynie w odległym uroczysku,podłoże i pnie drzew zostały oplecione bluszczem, ale taki stan rzeczy bardziej przypominał cmentarzysko niż wiosenne widoczki. Jak zwykle udałam się na błonia i znaną część Wisły.Tu miła niespodzianka, ponieważ przy brzegu rozlokowały się kaczki z Martówki, ale brzeg zastałam brudny i zanieczyszczony. Osiadające kry naniosły sporo śmiecia. Duże grupy drzew nabrały innego kolorytu: brązu,sangwiny,ugry i w koronach trochę nieokreślonej jasności. Wiatr był wszędobylski, ale ciepły. Czuło się uroczyste przygotowania do zmian. Mnie również udzieliła się ta powaga chwili, a więc za miesiąc do kwietniowych szaleństw w wiosennym parku.
sobota, 6 marca 2010
Oczekiwanie
Tegoroczna, wyjątkowo śnieżna zima, dała się we znaki. Sprawiedliwie trzeba ocenić: malownicza była jak rzadko która. Tyle śniegu napadało! Pod jego ciężarem, gałęzie uginały się do samej ziemi...Każdy wolno stojący obiekt otrzymał swoją śniegową czapę. Bogactwo zimy zostało opisane i sfotografowane. Będziemy się nią chłodzić w czasie letnich upałów. Ja przypominam Koszałka Opałka. Poszukuję pierwszych oznak wiosny. Powoli, ale coraz więcej ich przybywa. Raz jest to klucz wędrownych ptaków, innym razem wesołe gwizdy kosa. Wierzby zmieniły kolor, przebiśniegi bielą się kępkami w przydomowych ogródkach. Spod śniegu wyłaniają się zielone połacie łąk. No i charakterystyczny dla przedwiośnia wylew Wisły. Moja spacerowa trasa została zalana wodą. Wybieram się sfotografować ten żywioł i zachować w albumach wiosenne podtopienia. Jeszcze kilka słów o sobie.Czuję już wiosenną radość, a więc jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)