Inne miasto, zawsze mnie onieśmiela. Muszę poznać i oswoić się z nim. Chyba potrzebuję tego przetwarzania w myślach rzeczy znanych. Dodaje to pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa. Kiedy nie odtwarzam tego rejestru z pamięci, skrzętnie zapisuję wszystkie doznane wrażenia i jest to wspaniałe, pionierskie uczucie.
Tak więc, chodziłam mroźną, lutową niedzielą po Bydgoszczy- rejestrując nowe doznania. Mróz opustoszył ulice, jedynie tramwaj rozpychał się środkiem. Domy ukrywały swoją zawartość, a szczelnie zamknięte okna czyniły miasto cichym i wymarłym. Przez dziurawą rękawiczkę nawiewało zimne powietrze, przyspieszając decyzję naciśnięcia migawki. Ostry, lodowaty wiatr wymusił decyzję powrotu. Zawróciłam ku słońcu.
