Blog o zwyczajnych dniach

Blog o zwyczajnych i niezwyczajnych dniach - jak to w życiu bywa.

piątek, 31 maja 2013

Skażony wirusem



Jestem uwolnioną myślą
wiatrem i muzyką drzew
piaskiem pod powieką
z obrazem dzieciństwa
skażona wirusem piękna
mogę być wszystkim


Skażony wirusem piękna, dostrzega je w każdej grudzie ziemi. W obłoconej ścieżce z jaskrami i dziko rosnącymi bodziszkami. A zadziwienia nie mają początku i końca. Po prostu są. Przeważnie radują, ale świadomość kruchości często melancholią trwoży. Wirus piękna czyni nas wolnymi. Nie kierujemy się przyjętymi kanonami, nie nakładamy swojej formy. Może tylko mniej mówimy, ale po co, skoro muzyka gra.

sobota, 25 maja 2013

Hagada




Wyższa Szkoła Filologii Hebrajskiej w Toruniu jest jedyną tego rodzaju uczelnią w Polsce. Torunianie niejednokrotnie mieli okazję zajrzeć w jej gościnne podwoje. Toruńskie Dni Dialogu - Inny Nie Znaczy Obcy - zapraszają na III Tydzień Kultury Żydowskiej. Tym sposobem miałam nie tylko przyjemność, ale i zaszczyt gościć w Dworze Artusa na wspaniałym koncercie zespołu Hagada. Sięga on po tradycyjną, religijną muzykę żydowską. Oczywiście jestem oczarowana i zadziwia mnie własna bezbronność wobec tej muzyki. Przejrzałam sieć i zakupiłam trzy wybrane utwory. Trochę nagrałam na koncercie. Zawsze lubiłam folk żydowski, ale teraz wzięło mnie na całego.

środa, 1 maja 2013

Majówka

Maj nie zawiódł. Okazał się dość ciepłym i słonecznym dniem. Filiżanka kawy i kawałek czekoladowego ciasta ułatwiły mi drobną wycieczkę w przeszłość. Ileż tych majów poza mną i beztroskiego świętowania. Święta Pracy bez pracy nie będę obchodzić, ale flagę na balkonie wystawiam - tradycja. A więc coś pewnego i bezpiecznego, chciałoby się powiedzieć. Ale na chceniu się kończy, bo dzisiejsza rzeczywistość jest więcej niż okrutna. Może nie dla wszystkich, ale codziennie uszczupla moje marzenia, a każdy kontakt z administracją kończy się porażką. Wychodzi na to, że mam do czynienia z suchym i bezdusznym arkuszem kalkulacyjnym. Kiedy próbuję odwoływać się do zwykłych, ludzkich uczuć, pojawia się zapora o nazwie SYSTEM. I powiem, że ten system mnie zabija, ponieważ ustawia w kolejce do wszystkiego. Nawet do nieba. Omijam więc to pachnidełko szerokim łukiem i do lasu. Spotykam tam uśmiechniętych ludzi, pozdrawiamy się, pytamy o drogę i czuję się jak dawniej. Las zawsze był przyjazny nieprzystosowanym. Jeszcze teraz mam pełno zieleni pod powieką, a zawilce, przylaszczki i wonne, leśne fiołki przypominają o wiosennym cudzie. Szkoda, że majówka świadomie pozbywa się biało czerwonych kolorów. Pozostaje zielony kolor nadziei, a ta umiera ostatnia.