Moje,a tak naprawdę,wszyscy nimi rządzą.W pierwszym rzędzie organy administracyjne. Za tak zwane użytkowanie każą sobie płacić wcale niemałe sumki. Ochrona zdrowia wyciąga swoją niewąską pulę. Tabletki, pigułki, proszki, suplementy-jednym słowem chemia jest do moich usług.Nie skorzystam, nie dokonam właściwego wyboru-będę szybciej schodzić z tego padołu łez, wijąc się w bólach nie do opanowania.Wymiana detali lub poważniejszych geriatrycznych uzupełnień (zęby, okulary, stawy itp.) to wydatek niebagatelny. Utrzymanie resztek urody to już całkowita ruina finansowa. Ponoć jestem tego warta-przekonuje reklama. Resztę grosza pakuję w tę dziurę bez dna, którą mam pod nosem.Jeszcze chciałabym kupić płytę z muzyką,która uciszy łkające serce i sumienie, jeszcze mały tomik poezji, który zapowiada ciche, gwiezdne noce, jeszcze, jeszcze, jeszcze...
Aż ręka w portfelicy długo i głęboko
Szukała, nie znalazła - i człowiek pobladnął,
Nie znalazłszy pieniędzy, już światem nie władnął;
I uczuł, że go pali karta kredytowa,
Upuścił ją i upadł-nim dobiją, skona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz