
Konie to moja wielka fascynacja.Godzinami mogę patrzeć na ich spokojny wypas lub wesołe gonitwy na łące. Największe wrażenie-do pierwszych dreszczy-robi na mnie widok samotnego konia w blasku zachodzącego słońca. Jest to widok powalający i zawsze dziękuję Bogu, że dane mi jest doświadczyć tego cudu. Za jeźdźcem na koniu poszłabym na kraj świata. Bosa , w jednych portkach...byle mogłabym trzymać konia za uzdę. Mam to w sobie i nie da się tego wyrwać, ani zapomnieć. Pamiętam jak nasz kolega Zbyszek ( dobrze wiedział jakie robi wrażenie) w kapeluszu kowbojskim, w łunie zachodzącego słońca powitał nas galopując na swoim rumaku...Wrosłam w ziemię z zachwytu. Lubię patrzeć w mądre , aksamitne oczy konia, podziwiać piękną linię szyi z jedwabistą grzywą, dotknąć ciepłych chrapek...Koń czuje wiatr i ja go czuję, ale pozostaje mi tylko osiodłać wiatr.
2 komentarze:
Przepięknie opisujesz fascynację do koni,i zazdroszczę Ci ,bo ja nie mam chyba takich wielkich "miłości" chociaż może jest coś takiego,otóż muzyka cygańska,i sama tez nie wiem skąd to zauroczenie ale kilkakrotnie byłam na festiwalu muzyki Romskiej w Ciechocinku i uwielbiałam tam jechać, a teraz przeniesiono festiwal daleko pod Płock i już po "wielkiej miłości" ale mam płyty i często puszczam ,nawet w ten weekend będąc we Władysławowie,w pensjonacie gdzie nocowaliśmy właścicielka też kocha muzykę cygańska i non stop mi ją puszczała z kasety....i nawet tańczyłam,,,,oj! było ekstra, a Ciebie Krzysiu pozdrawiam serdecznie.
Kiedy byłam dzieckiem, mama kazała mi chować się przed cyganami,ponieważ z racji podobieństwa mogą mnie porwać.
W okresie młodości taka uroda była niewątpliwym atutem.Coś w tym musi być .Kiedy słucham ich muzyki czuję się jedną z nich.Mogłabym od zaraz wyruszyć z cygańskim taborem+ Remiś + laptop.Dzięki za czułe słówka-K*
Prześlij komentarz