Czerwcowa wizyta w Parku Miejskim na Bydgoskim Przedmieściu była więcej niż przykra. Martówka powróciła na swoje miejsce, ale żywioł pozostawił krajobraz po bitwie. Przede wszystkim uroczy, drewniany mostek jest zamknięty.Grozi zawaleniem i wymaga kapitalnego remontu. Stare wierzby, które koronami dotykały wody, zostały powalone przez napór wody. Szkoda, tyle uroku o każdej porze roku przepadło. Część rekreacyjno -piknikowa była jeszcze pod wodą, ale drewniane siedziska pewnie już nie posłużą gościnnością. Okoliczne działeczki nie zazielenią się w tym roku. Wszystko zniszczone i pokryte grubą warstwą szlamu i błota. Ptaki parkowe jakby ucichły, tylko komary i meszki z furią wgryzały się w intruzów takich jak ja.Poszłam pocieszyć się do pobliskiego mini ZOO, ale i tam zwierzęta były smutne i niemrawe. Kilka wychudzonych bocianów stało w bezruchu, a ich postrzępione i przerzedzone upierzenie niczego dobrego nie wróżyło. Wolność jest nadzieją, jakże się cieszę, że ją odzyskaliśmy..
.
.


1 komentarz:
Gratuluję coraz piękniejszych zdjęć!
Prześlij komentarz