Blog o zwyczajnych dniach

Blog o zwyczajnych i niezwyczajnych dniach - jak to w życiu bywa.

wtorek, 20 lipca 2010

Świat dziecka

Karuzela to coś więcej niż szalona jazda. To ruch, dźwięk i kolor. Sama tracę głowę wchodząc z Remisiem w zaczarowany świat. Chłopczyk uwierzył, że jak zje słodką watę cukrową, to stanie się na tyle malutki, że schowam go do kieszeni. Uratowałam od kalorycznej bomby, ale lody musiałam postawić. A i trzy jazdy zabezpieczyć. Dzisiaj karuzelę uruchamia się dla jednego chętnego dziecka. Pamiętam czasy gdy dosiadał miejsca ten, kto był szybszy i mocniejszy w przepychance. Często rodzice musieli torować drogę swoim pociechom. W przeciwnym razie nie było szans na złapanie wolnego miejsca. Myślę, ze każde pokolenie musi edukować się na karuzeli. Dzieci także podlegają małej zbiorowej hipnozie. Kiedyś odwiedziła nas karuzela, która w każdą środę udostępniała żetony za połowę ceny. Ależ wtedy był rozgardiasz...Jaki gwar, ile radosnego śmiechu, beztroski...Karuzela była wtedy rzeczywiście wesołym miasteczkiem. Dzieci chcą być w grupie. I wtedy nie będzie straszyć pusta huśtawka w przydomowym ogródku.


wtorek, 6 lipca 2010

Ptasie trele

Słoneczny, lipcowy dzień skłonił mnie do spaceru brzegiem Wisły. Dawniej była to moja ulubiona trasa pełna zieleni, wspomagana wybujałą zielenią okolicznych działek. Teraz przywitałam się z powulkanicznym krajobrazem. To efekt wiosennej powodzi. Wielka fala pozostawiła po sobie stosy naniesionych zanieczyszczeń, a zabrała ludzką pracę i radość. Stary nadwiślański drzewostan nie wytrzymał naporu wody. Jest przetrzebiony i straszy smutkiem. Nie poznawałam swojej radosnej niegdyś drogi. I tylko wiślany piasek pozostał tym samym piaskiem, więc zrobiłam  jedno pamiątkowe zdjęcie. Z pobocza, ukrytą ścieżką dochodzi się do parku miejskiego. Nad Martówką najlepiej mają się komary, ale i kaczuchy powróciły na stare śmieci. Sporo ich, ponieważ nowe pokolenie doszło już do swoich praw. Mostek łączący brzegi jeszcze jest zamknięty, a część rekreacyjno - piknikowa w tym roku nie udzieli swojej murawy publiczności. Park oczekuje pomocy, a właściwie wsparcia finansowego. No cóż, pierwszeństwo mają  poszkodowani obywatele, ale dlaczego ptaki nie chcą swoich treli wyśpiewać ? Ta cisza nie wróży nic dobrego, przypomina, że stało się nieszczęście.