Wizyta w parku potwierdziła moje przypuszczenia. Od czasu powodzi wszystko zmieniło się na gorsze. Nie ma w nim życia. Wszystko się pokurczyło, a niepotrzebne rozrosło. Rodzice przestali przychodzić z dziećmi, zakochani poszukali bardziej romantycznych miejsc. Jedynie kaczki zadbały o potomstwo i zagospodarowały Martówkę na dobre. Ścieżki prowadzące do Wisły zarosły trawami, widoki zostały odpuszczone. Pewnie i mnie udzielił się przygnębiający nastrój, gdyż zrobione zdjęcia były smutne i płaskie. Uroczy poniekąd staw w reprezentacyjnej części parku całkowicie pokrył się rzęsą, tworząc z żółtym szpalerem kwiatów enklawę dla motyli. A do mnie przystawił się nieproszony gość, którego usunęłam pęsetą ( kleszcz).
Tak kochani! o wszystko trzeba dbać, pielęgnować, szanować...Zacznijmy od siebie.

1 komentarz:
Jestem tu pierwszy raz. Przywitało mnie krystaliczne zdjęcie. Jak dzwon. I dalej tez jest co oglądać!
Sukcesów życzę ;-)
Prześlij komentarz