Goszczenie to piękny staropolski obyczaj, ale trudny do przebrnięcia. Mam zwyczaj zostawiać gościowi dużo swobody. Sama nie lubię, kiedy jestem prowadzona za rączkę, bez możliwości decydowania o swoim wolnym czasie. Gorzej, jeżeli gość postanawia odmienić moje życie, ponieważ uważa,że jestem ♥ ▬ ♥ ▬ ♥ ▬ ♥ ▬ ♥ ▬ ♥
bardzo nieszczęśliwa, a złymi nawykami skracam sobie życie. Jednym słowem ukochany gość ogranicza moje święte prawo do wolności.Opracował całą strategię i prawie codziennie otrzymuję telefoniczne zlecenia.Oczywiście nie mieszczę się w kanonach piękności mojego drogiego gościa. Musiałabym wówczas ubierać się stosownie do wieku, podkręcać loczki -fioczki, a myślenie przejąć od mojego nowego guru. Jestem tylko ciekawa kiedy mój zacny gość się zniechęci, ponieważ ciężko pracowałam na swoją wolność i nie popuszczę cugli. Że też tylu niechcianych uzdrawiaczy mamy wokół siebie...Akceptuję zmiany, a póki co podziwiam mały osiedlowy park, który od lat jest taki sam, ale zawsze inny.
1 komentarz:
Gość jest kochany jak przyjeżdża ale kochańszy jak wyjeżdża....
ja osobiście preferuję gościnę krótką,/obfitą w jadło,napoje/ od 2 do 4 godzin,chyba,że jest to osoba z daleka i ja zapewniam nocleg...
pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
EXEL.
Prześlij komentarz