Mój przekaz dotyczyć będzie dostępu do kultury ludzi niezamożnych, wręcz ubogich. Kalendarz imprez kulturalnych jest przebogaty: teatr, koncerty, opera, operetka, kino, festiwale, projekty...jednym słowem róg obfitości. Za propozycjami idą pieniądze i to niemałe. Żyjemy w demokracji, ale dzielimy kulturę na masową i elitarną. Masowa kojarzy mi się z wołem, elitarna z wolnym ptakiem. Korzystajmy z kultury masowej, ale nie musimy się jej poddawać. Dla wielu z nas, ilość pieniędzy przeznaczonych na kulturę symbolizuje koziołek Matołek. A więc pozostaje polowanie na darmowe wejściówki. Z reguły ilość tychże jest ograniczona, czyli trzeba je wystać. Może jestem przeczulona , ale punkty rozprowadzające owe dary lekceważą ludzi spragnionych kultury. Wyraża się to najczęściej w symbolicznej ilości wydawanych biletów. Sala wielka niczym katowicki Spodek, a biletów co kot napłakał.
Kiedy kupuję bilet, pani w kasie rozpływa się w uprzejmościach. Jestem dobrze poinformowana, otrzymuję darmowy biuletyn i życzenia miłego dnia. Przy bezpłatnym bilecie pani milczy, a ja wyginam ciało, ćwiczę uśmiech i mówię wierszem. Ot takie drobne nazwijmy grzecznie- niedogodności, a przecież:
" Człowiek żyje prawdziwie ludzkim życiem dzięki kulturze" Jan Paweł II
Kiedy kupuję bilet, pani w kasie rozpływa się w uprzejmościach. Jestem dobrze poinformowana, otrzymuję darmowy biuletyn i życzenia miłego dnia. Przy bezpłatnym bilecie pani milczy, a ja wyginam ciało, ćwiczę uśmiech i mówię wierszem. Ot takie drobne nazwijmy grzecznie- niedogodności, a przecież:
" Człowiek żyje prawdziwie ludzkim życiem dzięki kulturze" Jan Paweł II


