Stare porzekadło przypomina: “nie chodzi o to co mówisz, ale jak to mówisz”. I o tym słów kilka. Zauważyłam, że w moim otoczeniu skupiamy się wyłącznie na słowach, a one często wyprzedzają myśl, intencje i prawdę. Podlegają pewnemu wypaczeniu, ponieważ za szybko i w sposób niekontrolowany, opuszczają magazyny naszej pamięci. Nie raz musiałam gęsto się tłumaczyć ze słownego pocisku, którym posłużyłam się wyłącznie jako ciekawostką i ozdobnikiem miejskiego slangu. Ale wypowiedziałam je prawie pieszczotliwie, z uczuciem i ciepłem. Odebrane zostało tylko słowo, za które ponoszę odpowiedzialność do wyroku włącznie. Staram się obserwować swojego rozmówcę wszystkimi zmysłami, ponieważ tylko wtedy zauważę mowę ciała, barwę głosu, wyczuję intencję. Za słowami idą czyny i to one określają wartość człowieka. Znam przypadki, że jedno wybrakowane słowo niszczyło dobre, długotrwałe koleżeństwo.
Prawdą jest , że za słowa trzeba ponosić odpowiedzialność, ale w ocenie człowieka niech nie liczy się ostatnie, głupio wypowiedziane słowo. Złe świadectwo wystawimy przede wszystkim sobie.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz