Blog o zwyczajnych dniach

Blog o zwyczajnych i niezwyczajnych dniach - jak to w życiu bywa.

poniedziałek, 24 maja 2010

Park w maju

            Wybierałam się do parku jak sójka za morze. Dzisiaj Zielone Świątki. Wymarzony, słoneczny dzień na wycieczki. Niestety nie przewidziałam , że moja ukochana Martówka zostanie wchłonięta przez Wisłę. Uroczy, drewniany mostek również znalazł się pod wodą. Połowa parku jest dotknięta powodzią. Jedynie ptaki wodne i parkowe śpiewem i gęganiem okazywały zadowolenie. Otrzymały w prezencie nowe wodne siedliska. Słońce swoim promiennym palcem pokazywało zewsząd napływające śmieciuchy. Drzewa pyszniły się zielonością niczym panny młode. Ale mnie podobały się te o brązowych liściach, których korony lśniły w słońcu szczerym złotem.
Sądziłam, że uda mi się dotrzeć nad Wisłę od ulicy Przybyszewskiego. Niestety dotarłam tylko do schroniska,   ponieważ dalej droga była już zalana. Trafiłam na moment ratowania psów, pozostawionych na zalanych działkach przez swoich ukochanych właścicieli. Szkoda ,że nie ukarano ich mandatem.Mam nadzieję, że woda wyżej już nie podejdzie. A jeżeli, to zwierzakom w schronisku grozi ewakuacja. W tym pozornym parkowym spokoju czuło się coś niedobrego. Nie zdziwiłabym się gdyby nagle jakiś gejzer trysnął spod ziemi. W powietrzu czaiło się nieszczęście, więc skierowałam się ku ludziom. Na Starówkę i zalane  wodą bulwary.



wtorek, 18 maja 2010

Zawilce

Całą zimę czekam na pierwsze leśne kwiaty. Oczywiście najbardziej tęsknię za przylaszczkami. Niestety  w moich okolicznych małych lasach nie występują, więc muszę zadowolić się zawilcem. Bukieciki przylaszczek zdobiły weselne nakrycia stołów i ścieliły się modrym kobiercem podczas wiosennego, weselnego korowodu.Miałam to szczęście, że przyjęcie weselne odbywało się na leśniczówce. Z tego całego ambarasu najmilej i najdłużej zachowały się w pamięci właśnie przylaszczki.

Z początkiem maja zostałam zaproszona na otwarcie działki, pięknie usytuowanej nad Jeziorem Steklińskim.  Stanowi ono strefę ochrony z siedliskami ptactwa. Na wzgórzu, jeszcze w tym roku powstanie dom letniskowy z widokiem na jezioro. Prowadzi doń niewielki lasek ze starym modrzewiem. Wymaga przerzedzenia, ponieważ słońce nie dociera do światłolubnych liściastych i iglastych. I tam właśnie padłam na kolana przed zawilcami. Były dorodne z liściem wysyconym ciemną zielenią. To z powodu cienistego podłoża. Wzruszyły mnie jeszcze śpiewy ptaków na dobranoc, ponieważ dawno tak pięknego koncertu nie słyszałam.Droga dojazdowa wysadzona była starymi wierzbami, na łąki powoli opadały pierwsze mgły. Czas wracać do domu.


poniedziałek, 10 maja 2010

Dorobić się...

Dorobić się-marzenie i sens życia wcale nie tak małej grupy ...Może nawet większości! Mieć , posiadać, napawać się majątkiem zawsze przeliczanym tylko na pieniądze. To pragnienie jest już tak powszechne, że wyłamanie się z kanonu świadczy o pewnym niedorozwoju i zubożeniu emocjonalnym. I to jestem cała ja. Nie, nie, wcale nie jestem dumna, nie chełpię się innością wręcz ukrywam się z poglądami. Ale czy nie krzywdzę rodziny dając taki niecny przykład? Teraz nie jestem już tego pewna. Może to jest nowa odmiana anoreksji i wymagam wsparcia psychiatrycznego? Tak, to tematy do przemyślenia, a na razie jeszcze z głową w chmurach pozdrawiam was najserdeczniej.

sobota, 1 maja 2010

Życzliwość

Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie: czy jesteśmy dla siebie życzliwi?- nie potrafiłabym dać szybkiej i jednoznacznej odpowiedzi. Jeżeli odpowiem: poprawni, to wystawiam ocenę lekko zawyżoną. Zawsze kiedy dotknie mnie ludzka obojętność,czuję się pokonana.Wydaje mi się, że przegrałam swoje życie, które oparte było i jest na życzliwości. Kiedy chcę sfotografować cudzą własność, zawsze pytam  właściciela o zgodę. Jakież było moje zdziwienie, gdy starsza pani nie pozwoliła mi zrobić zdjęcia kwiatka w przyblokowym ogródku. Proponowała mi zakup działki, ewentualnie skopanie grządek przed swoim siedliskiem. Nie przydał się szeroki uśmiech i chwalenie rabatek. Na twarzy malowało się zdecydowanie i niechęć. Biedna kobieto-pomyślałam. Jesteś samotna i zdziczała w tej samotności. Kochać kwiaty i nie pozwalać cieszyć się ich pięknem, to bardzo , ale to bardzo smutny los.
-No trudno-odpowiedziałam.
-Skoro nie można, to dziękuję i do widzenia-oj nie takiej odpowiedzi oczekiwała nieznajoma, chyba spodziewała się słownej potyczki.Zostawiłam ją pośrodku ścieżki z niezbyt tęgą miną. Myślę, że nie będzie miała miłego dnia przynajmniej przez kilka godzin.