Blog o zwyczajnych dniach

Blog o zwyczajnych i niezwyczajnych dniach - jak to w życiu bywa.

poniedziałek, 27 lipca 2009

Cięty jęzor

Czytelników moich blogów przepraszam za rozczarowanie. Być może przedstawiam się jako osoba wyjątkowo wrażliwa, delikatna i kapiąca dobrocią. Dużo w tym prawdy, ale "cięty jęzor"był i w dalszym ciągu jest moją domeną. Miałam kolegę, który obiecywał że zapisze moje najcelniejsze powiedzonka. Nie zapisał. Tak na dobrą sprawę dzisiaj nie potrzebuję tej broni. Brakuje gorących dyskusji, przedstawiania swoich racji,wojny na argumenty skończyły się. Ale...ale...kiedy pewien XYZ wymagał od rozmówcy a priori kompetencji językowych, to mnie poniosło!!! Brutalnie mówiąc- pan xyz z głupim nie zaczyna rozmowy. Dla ścisłości:
"Pojęcie kompetencji językowych pojawia się jako wiedza i umiejętności posługiwania się znakami werbalnymi i pozawerbalnymi, a także jako wiedza i umiejętności przekazywania sobie oraz innym myśli i emocji" pisze Prof.Wiesław Andrukowicz.
Rzadko kto ma dar jasnego wyrażania trudnych zagadnień,
Rzadko kto ma chęć publicznie wyrażać swoje emocje.
Nie dziwię się,że pan xyz jest sam i sam zostanie. Towarzyszyć mu będą jedynie kompetencje językowe, a ja sobie pogadam z ludźmi.

czwartek, 23 lipca 2009

Gdy nam śpiewał Elvis Presley


Podczas porządkowania płyt odkryłam starą MP3. Po sprawdzeniu okazało się , że jest to Krzysztof Krawczyk. Nawet miałam chęć posłuchać i nagle...czarowny głos :

"Jak dzień , jak sen to wspomnienie powraca w podróży do tamtych lat, pamiętam ten dzień, powiedziałaś mi, że odkryłaś tę płytę i ten głos i dalej...
gdy nam śpiewał Elvis Presley świat miał trochę więcej barw"

aż przysiadłam z wrażenia.Rzeczywiście na prywatkach królował Elvis Presley. Jak śpiewał to koniecznie trzeba było mieć swoją przytulankę.Taką siłę sprawczą miał Elvis. Do prywatek nie trzeba było specjalnych przygotowań. Wystarczała nastrojowa lampa na którą wieszało się koronkowy staniczek i krawat (damsko-męskie atrybuty), odrobina alkoholu i muzyka z Elvisem w roli głównej. Dużo też rozmawialiśmy o marzeniach , planach na przyszłość i
wszyscy skłanialiśmy się ku temu, że lepiej być niż mieć. Szanowaliśmy się bardzo. Życie miało inne barwy, było wolniejsze, ale wyciskało więcej wzruszeń. Mam jeszcze stary gramofon i mnóstwo płyt winylowych- może posłużą jako ozdoba mieszkania...
Cóż to za wybryk natury, że młodość mieszka w nas do późnej starości!?


czwartek, 16 lipca 2009

Symfonia życia


To prawdziwa kaskada dźwięków, opracowana i rozpisana z wielką starannością.Ta wspaniała orkiestra trwa od świtu po zachód życia. Każda jej część jest imponująca , nawet ta ostatnia-patetyczna. Bywa, że z własnej woli, na życzenie nie usłyszysz swojej muzyki. Stępiłeś swoją wrażliwość muzyczną, nie otwierasz się na jej przyjęcie. Czasami życie nie skąpi nieszczęść,smaga wszelkimi żywiołami odbierając radość z muzycznej symfonii. Szukamy wówczas swoich pogubionych nut, zmieniamy dyrygenta...Niepotrzebnie! nasz program muzyczny uruchamia się wraz z pierwszym oddechem. Też miewam muzyczne bezdechy, ale podnoszę się, wstaję i idę dalej. Chciałabym do tej ostatniej niebiańskiej muzyki dojść z radością, bez żalu, nie oglądając się wstecz. Ileż to razy zapraszam na wspólne muzykowanie "pokrewne dusze", ale symfonia życia jest tylko moja.Zamykam spokojnie oczy wiedząc , że płynę wraz z nią tym pięknym , wspaniałym żaglowcem.

piątek, 10 lipca 2009

Osiodłać wiatr



Konie to moja wielka fascynacja.Godzinami mogę patrzeć na ich spokojny wypas lub wesołe gonitwy na łące. Największe wrażenie-do pierwszych dreszczy-robi na mnie widok samotnego konia w blasku zachodzącego słońca. Jest to widok powalający i zawsze dziękuję Bogu, że dane mi jest doświadczyć tego cudu. Za jeźdźcem na koniu poszłabym na kraj świata. Bosa , w jednych portkach...byle mogłabym trzymać konia za uzdę. Mam to w sobie i nie da się tego wyrwać, ani zapomnieć. Pamiętam jak nasz kolega Zbyszek ( dobrze wiedział jakie robi wrażenie) w kapeluszu kowbojskim, w łunie zachodzącego słońca powitał nas galopując na swoim rumaku...Wrosłam w ziemię z zachwytu. Lubię patrzeć w mądre , aksamitne oczy konia, podziwiać piękną linię szyi z jedwabistą grzywą, dotknąć ciepłych chrapek...Koń czuje wiatr i ja go czuję, ale pozostaje mi tylko osiodłać wiatr.

niedziela, 5 lipca 2009

Czy warto być przyzwoitym?


Jeszcze do niedawna uważałam, że zawsze i wszędzie. Niestety! Nowe doświadczenia każą zweryfikować nie tylko pogląd , ale i zachowanie. Kiedy zauważyłam , że na mojej przyzwoitości buduje się wygodne życie, musiałam: przeciwstawić się
wypowiedzieć wojnę i zdobywać każdy przyczółek.
Do tej pory patrzyłam na bliźniego jak na siebie samego. To był błąd. Człowiek nieprzyzwoity kieruje się zupełnie innymi zasadami. I tylko one są dla niego jasne, zrozumiałe i do wykonania. Cała reszta to mrzonki i kobiece fanaberie. Kiedy zapytałam rasowego romantyka, na czym jego romantyzm polega i poprosiłam o kilka słów wytrychów...nie doczekałam się odpowiedzi.Sumując:
przyzwoitość tak, ale nie zawsze i nie w każdej sytuacji. Przecież nawet anioły podniosły miecz w obronie swojej anielskości. Patrzę w łagodne , błękitne oczy mojego wnuczka Remisia, podziwiam miękką ciepłą linię uśmiechu i zadaję pytanie; jak będzie wyglądała przyzwoitość XXI wieku?! Może pierwszego września ( po pierwszym dniu pobytu w przedszkolu) Remiś wróci z płaczem ponieważ chciał być przyzwoitym chłopczykiem...

środa, 1 lipca 2009

Kwitnienie lipy


Lato w rozkwicie.Paleta zapachów lata zaskakuje swoimi możliwościami. Teraz przyszedł czas na lipy. Drzewo na tyle popularne, że dostępne jest w każdym spojrzeniu. A jeżeli nawet w zamyśleniu je przeoczę , to lipowy zapach przypomni o sobie. Ta zapachowa esencja działa na mnie porażająco. Wydaje mi się , że w poprzednim wcieleniu byłam pszczołą. Kiedy tylko wyczuwam jej obecność , jakaś tajemna moc prowadzi mnie do celu.Łączą nas wspólne feromony. Dotykam pnia, delikatnie przebieram w kwiatach. Słyszę jak drzewo śpiewa i brzęczy. No bo tutaj się pracuje. Dzięki pracowitym moim koleżankom, przybędzie lipowego miodu. Zachwyca mnie jeszcze dwubarwność drzewa.Od ciemnej zieleni liści do seledynowo -żółtych kwiatów. Napawam się do syta. Zimą będę wspominać to zadziwienie świata. Wiem ,że lipa nie mieści się w katalogu 500 Cudów Świata. Nie musi. Wystarczy , że w swojej dobroci pomoże mi znosić trudy dnia. Będę ją odtwarzać w sercu nieskończoną ilość razy.